Brawo! Wreszcie bierzemy przykład z czołowych demokracji, które nie wstydzą się tego, że deportują małe dziewczynki (patrz USA) albo polują na nieprawomyślnych (patrz Białoruś). Tym razem nasze graniczne gestapo wzięło się za mongolsko-polską rodzinę, od 10 lat mieszkającą w Polsce. Najpierw wzięli ojca, potem zgarnęli na przystanku syna - studenta IV roku AGH, kolejnego syna - ucznia zabrali ze szkoły,a trzeciego syna też studenta ukrywają koledzy. Matki nie musieli szukać bo jest jedną z niewielu w Polsce tlumaczek języka mongolskiego i często pracuje dla sądów, prokuratury i policji. Państwo Polskie odpłaciło jej za pracę i lojalność. Ci co polują na ludzi tłumaczą się, że mają swoje przepisy. Zawsze je mieli. Tylko, że wcześniej mówili po niemiecku albo rusku. Teraz przyszli tacy co mówią po polsku i nazywają się pograniczniacy (niedouczniacy). Jak nazwać takie prawo, które działa przeciwko ludziom i pozwala na urządzanie regularnego polowania na ludzi. Dzisiaj na celowniku jest rodzina, która mieszka tu dziesięć lat jutro ty będziesz na celowniku.