Niemcy i Francuzi nie zdążyli zdradzić Europy
Ukraińcy przypominają nam dzisiaj, jaka powinna być Europa. Każdy Europejczyk ma prawo do wolności osobistej i bezpieczeństwa. Demokracja może być realizowana na szczeblu gminnym, regionalnym lub krajowym wszędzie tam, gdzie istnieją więzi oparte na wspólnej tożsamości.
Przykładem paradoksu demokracji jest głosowanie, w którym bierze udział 140 mln Rosjan za włączeniem Ukrainy do Rosji, a 40 milionów Ukraińców zagłosowałoby przeciw. Wtedy Rosja mogłaby wystąpić zbrojnie, a sprzeciw wobec aneksji byłby niedemokratyczny. Czyż nie takie zdarzenia mogłyby nastapić gdyby nie ponad roczna wojna na Ukrainie?
W barbarzyńsko liberalnej demokracji największa karierę zawsze będą robić ludzie o najbardziej wypaczonym sumieniu. Konsekwencją wypaczonych sumień jest to, że w Traktacie Konstytucyjnym Unii Europejskiej politycy zanegowali nawet oczywisty fakt, że cywilizację europejską od dwóch tysięcy lat budowali chrześcijanie. Jest traktat konstytucyjny Unii, ale brak zapisów o chrześcijaństwie.
W społeczeństwach, w których mniejszość obywateli to ludzie szlachetni i dojrzali, Jezus przegra każde kolejne demokratyczne wybory, w których alternatywą dla niego będzie bandyta czy morderca, jak Barabasz.
Genialny Putin, któremu wyszło na odwrót, bo Europa Zachodnia wypadła mu z rąk przez niepokornych Ukraińców i Polaków
Jedno jest dla mnie jasne polityka zawierania układów z Rosją jest bankructwem tych, którzy przez dziesięciolecia chcieli mieć strategiczny sojusz z Rosją i uzależnili od kraje europejskie od energii rosyjskiej popełniając przy tym straszny błąd wzgledem Europy. Ci, którzy nazywali Rosję demokracją, a twierdząc, że demokracja z demokracją nie wojuje, w związku z czym nie byli przeciwko rosyjskiemu imprializmowi, nie mieli racji. Ci, którzy przez wiele lat finansują rosyjskie przygotowania wojenne rozbroili Europę i i Unię oraz narzucili partnerstwo z Rosją słabszym państwom granicznym. Ci wszyscy ponoszą współodpowiedzialność polityczną za wojnę w Ukrainie oraz za obecne problemy gospodarcze i energetyczne setek milionów Europejczyków.
Putin zachował się jak handlarz narkotyków, który daje pierwszą dawkę za darmo wiedząc, że uzależniony wróci później i zgodzi się na wszelką jego cenę. Putin liczył na uległość ale nie był tak genialny, żeby przewidzieć co zrobi słaba Europa. Okazało się jednak, że słaba Europa nie uległa, głównie przez własne słabości i podziały, które okazały się jej siłą. Chodzi dążenie do partykularnego interesu kosztem innych krajów, a więc sytuację kiedy poszczególne narody Unii Europejskiej dążą do dominacji nad innymi, nawet w celu dogadania się z Putinem. To właśnie wtedy Europa może paść ofiarą tych samych błędów z przeszłości, a wszystkie decyzje dotyczące powstrzymania rosyjskiego agresora mogą zostać ponownie odwrócone jeśli kilka największych krajów uzna, że ich elitom bardziej opłaca się robić interesy z Kremlem nawet za cenę krwi. Dziś jest to krew ukraińska, jutro może być litewska, fińska, czeska, polska, ale też niemiecka czy francuska. Elity unijne zawsze będą skłonne do „rozmów” z agresorem, bo próżno szukać w ich szeregach bohaterów zdolnych do walki. Prędzej przekierują swoje urzędy skarbowe na Putina, niż będą z nim walczyć. Już raz zdarzyło się elitom cesarstwa Zachodnio-Rzymskiego, że uległy najeźdźcy germańskiemu, a nawet zbudowały mu własne państwa wyrosłe na gruzach tego cesarstwa.
Musimy temu zapobiec. Ta lekcja powinna skłonić nas do zadania: fundamentalnego pytania, jakie są dziś wartości europejskie i co im zagraża ?
Fikcją, typową dla elit w Brukseli jest mit równości wszystkich obywateli Unii wobec prawa oraz mit o tym, że w demokratycznym państwie, każdy obywatel może mieć jednakowy wpływ na podejmowanie decyzji. Tymczasem elity brukselskie są w ogóle nie wybierane, ale wskazywane. Im ktoś ma wyższe stanowisko w demokratycznym systemie władzy, tym bardziej czuje się bezkarnie. System partyjny, który dominuje w demokracji, polega na tym, że na decyzje mają wpływ właściciele mediów i grupy interesów finansowych. W istocie jest to oligarchia partyjnych klanów powiązanych politycznie i finansowo ze swoimi korporacjami medialnymi i finansowymi. Natomiast obywatel realnie ma wpływ na władze tylko w dniu wyborów i nigdy więcej.
Oczywistą fikcją w każdym państwie demokratycznym jest to, że demokracja zapewnia istnienie państwa prawa. Tymczasem coraz liczniejsze afery korupcyjne - począwszy od afer w naczelnych organach Unii Europejskiej - dowodzą tego, że nie tylko poszczególni obywatele łamią prawo, ale że w systemie demokratycznym łamanie prawa okazuje się łatwiejsze i ma większe przyzwolenie niż w innych systemach społecznych. Obywatele demokratycznych krajów coraz bardziej przekonują się również o tym, że „rozwój” demokracji polega przede wszystkim na rozwoju biurokracji. Każdy, kto ma kontakt z urzędem państwowym czy samorządowym, często spotyka tam takich urzędników, którzy okazują się prawdziwym „panem i władcą”. Dlatego elity unijne dawno już zaakceptowały putinowski system państwa partego na korupcji i quasi wyborach. Niemcy wiedzieli o planach Putina, a oddanie władzy ludziom takim jak Gerard Schroeder, który uzależnił Europę od Rosji, narazi cały kontynent na egzystencjalne ryzyko
Unia walczy z Kościołem katolickim
Nie ma takiego absurdu, którego ludzie programowo zwalczający Kościół katolicki, nie przypisaliby chrześcijaństwu.
Tolerancja dla agresji ze strony gejów i lesbijek, wolność do wulgaryzmów, przemocy, obelżywych napisów i zakłócani nabożeństw oraz profanacji jest właściwą metodą działania w demokratycznym państwie podlegająca ochronie sądów unijnych i krajowych.
Demokratycznie wybrani politycy łatwo deklarują niezbywalną godność człowieka, ale to zwykle nie oni, lecz Kościół katolicki pomaga człowiekowi postępować w sposób godny jego godności.
Chrześcijaństwo przypomina o tym, że demokracja – podobnie jak wszystkie inne ustroje i systemy sprawowania władzy - nie jest wartością, a jedynie mechanizmem, czyli narzędziem. W tym, przypadku jest to mechanizm określający sposoby wyboru władzy oraz sposoby jej sprawowania.
Demokracja boi się chrześcijaństwa
Każdy system władzy i każdy ustrój społeczny boi się zarówno osób, jak też instytucji, które ukazują konieczność respektowania kryteriów moralnych w polityce i we wszelkich formach aktywności społecznej. Każdy system władzy boi się też istnienia niezależnych od siebie instytucji. Cała historia ludzkości potwierdza niepokojący fakt, że każda władza deprawuje i że każda staje się w jakimś stopniu zaborcza. Zasada ta odnosi się również do ludzi sprawujących władzę w demokracji. W systemach demokratycznych władzy nie sprawuje przecież demokracja, lecz konkretni ludzie.
Zmieniają się ustroje i władcy, a Kościół katolicki od dwóch tysięcy lat ma odwagę przypominać wszystkim rządzącym, że kto sprawuje władzę w administracji państwowej czy samorządowej, ten nie przestaje być człowiekiem. Taki człowiek zresztą przekonuje się o tym, że nie jest kimś doskonałym i że przynajmniej czasami ma trudności w roztropnym kierowaniu swoim życiem osobistym, małżeńskim i rodzinnym. Ma też trudności, by oprzeć się pokusie wykorzystania władzy dla prywatnych celów i dla egoistycznych zachcianek.
Władza jest dla człowieka nie tylko szansą, ale i zagrożeniem. Jest szansą na to, że człowiek ten będzie troszczył się o dobro innych ludzi i o dobro wspólne. Kościół jest znakiem niepokoju dla wszystkich, gdyż komu więcej dano, od tego można więcej wymagać.
Z całym realizmem Kościół przypomina o tym, że decydująca o losie człowieka i państwa nie jest technika rządzenia, lecz postawa człowieka, a także system wartości, jakim się on kieruje. To nie dzięki demokracji a jedynie dzięki mądrej hierarchii wartości człowiek może obronić siebie przed krytyka z zewnątrz, a także przed własna słabością.
Chrześcijaństwo demaskuje myślenie magiczne, które polega na przekonaniu, że demokracja jest systemem idealnym i że rozwiąże ona wszystkie problemy człowieka. Trzeba być kimś naiwnym, by wierzyć, że los człowieka zależy bardziej od systemu społecznego, który ten człowiek tworzy, niż od sposobu jego życia. Absolutyzowanie jakiejkolwiek formy władzy jest absolutyzowaniem wytworu człowieka, a to okazuje się zawsze groźną formą bałwochwalstwa.
Jan Paweł II powiedział, że demokracja pozbawiona wartości skazuje sama siebie na degeneracje i prowadzi do jawnej bądź ukrytej dyktatury.