Rosyjskie słowo [blad’] oznacza kobietę, która zbłądziła [zabłudiła], czyli kurwę.
Podam przykład na skurwienie Wirtualnej Polski.
Jest nim tekst - MSZ Rosji: po II wojnie nigdy nie byliśmy zagrożeniem dla Polski.
link: do treści na wp aktualnie nie działa (20.12.2018), podaje ten link:
wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,MSZ-Rosji-po-II-wojnie-nigdy-nie-byla-zagrozeniem-dla-Polski,wid,18193438,wiadomosc.html
Po II wojnie światowej Rosja nigdy nie była zagrożeniem dla Polski - oceniła rzeczniczka MSZ w Moskwie Maria Zacharowa. Według agencji TASS przedstawicielka MSZ skomentowała w ten sposób gotowość Polski do zgody na przyjęcie na jej terytorium sił NATO.
"Jest to część koncepcji, którą wybrano - najpierw nastraszyć, a potem ratować. Ratować przed kim, przed Rosją? My Polsce nigdy nie zagrażaliśmy, takich faktów nie było w powojennej historii" - powiedziała Zacharowa na cotygodniowym briefingu.
Według jej słów Polska jest jednym z krajów, których władze "straszą wszystkich w takim stopniu, że potem same zaczynają się bać i podejmują kroki w celu ratowania tych, którzy uwierzyli w pozorne zagrożenie".
Jak przekazuje TASS, rzeczniczka wyraziła przekonanie, że chodzi o wymyślanie rzekomych zagrożeń po to, by odwrócić uwagę od realnych. Zacharowa wskazała, że na świecie istnieją takie zagrożenia jak zmiany klimatyczne czy groźba terroryzmu. "Wzmocnienie obecności wojskowej na terytorium innych państw nie ratuje przed tymi zagrożeniami" - dodała przedstawicielka MSZ Rosji.
Ruska propaganda w Wirtualnej Polsce w czystej postaci - pozbawiona jakiegokolwiek krytycznego komentarza, choćby historycznego. Przecież faktem jest, że w październiku 1956 sowieckie czołgi szły na Warszawę.
W tym czasie kiedy Wirtualna Polska oddawała się Rosjanom portal informacyjny Interia na pierwszym miejscu zamieścił artykuł: "Rosja grozi wojną, bo Zachód nie przystał na to, co robi Putin". Oto fragment tego artykułu:
"Tylko ślepy mógł wierzyć, że Rosja nie planuje ofensywy"
Problem polega jednak na tym, że o takich przypadkach podobnie jak o Krymie mało kto już dzisiaj pamięta. - Wtedy Zachód - poza Polską - w ogóle nie zdawał sobie z tego sprawy i o tym nie mówił. W Tbilisi zaprotestował tylko prezydent Polski Lech Kaczyński wspólnie z przywódcami państw naszego regionu, być może ratując tym samym Gruzję. Zachód w tym czasie pertraktował ustami prezydenta Francji nie wyjście z Gruzji, nie zakończenie wojny, nie zostawienie w spokoju Gruzji, tylko uspokojenie Rosji. I koniec końców do uspokojenia czasowego doszło - przekonuje specjalista.
- Pamiętajmy o tym, niecałe półtora miesiąca po wojnie pomiędzy wojną a Gruzją, gdzie tylko ślepy mógł wierzyć, że Rosja nie mogła mieć żadnych ofensywnych zamiarów, odbył się jak gdyby nigdy nic szczyt NATO-Rosja. Zachód wówczas był gotowy za wszelką ceną przymykać oczy i udawać, że nie wie i niczego nie rozumie, żeby tylko ugłaskać imperialną potęgę i mieć spokój. Okazało się, że to się absolutnie nie sprawdziło - dodaje.
Rosjanie mają poniekąd do tego prawo, aby powtarzać swoje kłamstwa w myśl znanej zasady Goebbelsa, że "wielokrotnie mówione kłamstwo staje sie prawdą". W omawianym wypadku po stronie prawdy powinien był stanąć "polski" portal informacyjny. Jakby tego kurestwa było mało Wirtualna Polska zamieszcza na pierwszym miejscu materiał „Minister Waszczykowski sam strzela sobie w stopę”.
Chodzi w nim o atak na polskiego ministra, który w związku z ambarasującym wydarzeniem, jakim było upublicznienie projektu opinii Komisji Weneckiej, dał wyraz temu, że zostało nadużyte zaufanie, które Polska pokładała w Komisji Weneckiej i Radzie Europy. Minister przypomniał, że ta procedura jest procedurą niejawną. W związku z czym Polska ma prawo czuć, że jej zaufanie, którym obdarzyła Radę Europy, zostało nadużyte.
Z tym stanowiskiem Polski zgodził się sekretarz generalny Rady Europy Thorbjoern Jagland. Wydał on oświadczenie, w którym określił przeciek ws. projektu opinii Komisji Weneckiej nt. zmian ustawowych w Polsce dotyczących Trybunału Konstytucyjnego jako "niefortunny" i wezwał, by zaczekać na ostateczną opinię Komisji.
"Jest rzeczą niefortunną, że ten projekt opinii Komisji Weneckiej (...) przeciekł (do mediów), co było naruszeniem jego poufnego charakteru, i że obecne dyskusje oparte są na opinii wstępnej. Wzywam wszystkich, by zaczekali na ostateczną opinię, która ma być przyjęta podczas formalnej sesji Komisji Weneckiej, aby uniknąć niewłaściwego politycznego wykorzystania dokumentu" - napisał Jagland w oświadczeniu.
Dbanie o polskie interesy za granicą, wytykanie błędów jakie popełniają instytucje unijne, które nie są przecież demokratyczne wybierane, jest dla Wirtualnej Polski „strzałem w stopę”.
Doprawdy pojąć nie mogę, dlaczego WP umieściło rosyjskie kłamstwa bez komentarza. Wytłumaczenie mam tylko jedno: sposób w jaki Wirtualna Polska interpretuje wydarzenia w Polsce i na świecie pozwala przypuszczać, że mamy do czynienia z rosyjskim agentem wpływu.
Wirtualna Polska to polskojęzyczny portal informacyjny na usługach ministerstwa spraw zagranicznych Rosyjskiej Federacji.