W stulecie niepodległości Polski 11 listopada po raz kolejny ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości.
Na jego trasie, podobnie jak rok temu, zamierzają stanąć trockiści o nazwie: obywatele RP. Hasłem trockistów – kodowców jest wprowadzanie do Polski atmosfery permanentnego niepokoju w myśl idei „permanentnej rewolucji” autorstwa Lwa Trockiego.
Dlaczego „obywatele RP” są trockistowskimi komandosami III RP ?
W 1957 r. Karol Modzelewski nawiązał kontakt z emisariuszem IV Międzynarodówki i przeprowadził z nim wstępne rozmowy na temat współpracy z tą międzynarodową organizacją pewnych grup w Polsce, działających w ramach organizacji partyjnych i młodzieżowych. Podczas swego pobytu we Włoszech w iatach 1961-1962 Modzelewski spotkał się z sekretarzem IV Międzynarodówki, Livio Maitanim. Od tego czasu rozpoczęły się stałe kontakty przedstawicieli grupy, która zyskała później miano „komandosów”, z trockistami. Trockistom (nazwa pochodzi od guru Lwa Trockiego) chodziło o permanentną rewolucję. Gomułka według trockistów miał nacjonalistyczne odchylenie i nie budował w Polsce komunizmu, a do tego celu - budowy komunizmu w Polsce - zmierzali między innymi Karol Modzelewski, Jacek Kuroń. W tej sprawie napisali nawet list do członków swojej ukochanej partii.
Myśl przewodnia tego elaboratu była nastepująca: „Pozbawiona własnej organizacji i własnego programu klasa robotnicza nie może odegrać w rewolucji roli przewodniej, może tylko wynieść na swych barkach do władzy siły nieproletariackie, czyli swych nowych ciemiężycieli”.
Kuroń i Modzelewski wystąpili z pozycji „prawdziwych marksistów”, którzy demaskują pozorny marksizm PZPR. Dużo tam mowy o interesie klasowym robotników, proletariackim pochodzeniu pracowników najemnych, rządzącej liberalnej biurokracji, demokracji robotniczej, Radach Robotniczych, milicji robotniczej, Centralnej Radzie Delegatów i w ogóle - tak to w zwyczaju trockistów - o nieuchronności rewolucji (pełny tekst listu).
Na końcu obaj „prawdziwi marksiści”, czyli trockiści piszą, że opowiadają się „przeciw systemowi parlamentarnemu”.
Gomułce nie spodobało, że za jego plecami dwaj trockiści piszą list do członków PZPR i ZMS, więc obaj bohaterowie trockizmu poszli siedzieć, a jak wyszli z więzienia stali się socjaldemokratami, którzy dalej jako „Komandosi” wyjeżdżali za granicę i kontaktowali się z kierownictwem IV Międzynarodówki, a zwłaszcza z takimi jego przedstawicielami, jak: G. Dobbeler, Livio Maitani, Pierre Frank i Ernest Mandel. Szkolili się też na specjalnych kursach dla trockistowskiego aktywu.
Na początku lat siedemdziesiątych wielu „komandosów” wyłączyło się z zewnętrznej działalności politycznej. Modzelewski robił w tym czasie karierę naukową w Polskiej Akademii Nauk, inni - jak Kuroń czy Michnik - publicznie odżegnywali się od trockizmu, deklarując się tym razem jako „socjaldemokraci”
Nie należy się tym postawom dziwić - wystarczy przypomnieć, że zasadniczy trzon KOR stanowiła grono osób, które przeszły długie, wielostopniowe przeszkolenie - od Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności, poprzez grupy „komandosów”, którzy organizowali demonstracje w 1968 r., aż po KOR. Na tych kolejnych szczeblach wtajemniczenia umacniało się w nich poczucie wyższości wobec otoczenia.
Jak wynika z analizy składu osobowego, dawni „komandosi” stanowili w KOR niewielki procent (ale faktycznie stali się jego głównymi przywódcami), natomiast udało im się wciągnąć do swej akcji - w charakterze wykonawców lub figurantów - osoby znane w różnych środowiskach i reprezentujące różne kierunki polityczne.
Jeszcze przed rozpoczęciem wielkich strajków na Wybrzeżu, na Śląsku i w innych częściach Polski - przedstawianych przez propagandę Zachodu, a także opozycję antysocjalistyczną jako całkowicie spontaniczny i nie kierowany przez żaden ośrodek politycznej dyspozycji ruch „oddolny” - został zawczasu opracowany i opublikowany fachowy scenariusz, prawie dokładnie realizowany podczas wydarzeń, jakie miały miejsce w Polsce w ciągu następnych kilkunastu miesięcy. Trzeba też dodać, że trockiści nie ukrywali nawet tego, iż ich działalność zmierza do wywołania zaburzeń społecznych nie tylko w Polsce, ale również i w innych krajach systemu socjalistycznego,
https://pl.wikipedia.org/wiki/Komandosi_(grupa_opozycyjna)
Zorganizowane przez „komandosów”, z Kuroniem, Modzelewskim i Michnikiem na czele, rozruchy studenckie w wielu ośrodkach akademickich Polski odbywały się pod hasłami trockistowskimi.
Ruch kodowców-trockistów jest przykładem takiego formowania się współczesnej nowej opozycji, który praktycznie zaczął się w latach sześćdziesiątych, kiedy to powstała grupa tzw. komandosów, bazująca na ideologii trockistowskiej.
Kodowcy-trockiści przejęli od grupy trockistów Dajczgewanda metody pracy. Nazwani zostali tak od niespodziewanego pojawiania się na wykładach otwartych i sesjach rocznicowych, o ile tamci nakierowali się na Uniwersytet Warszawski i niweczyli tamtejsze zgromadzenia przez doprowadzanie do nieprawomyślnych, według ówczesnej władzy, dyskusji politycznych, to dzisiejsi trockiści mają na celowniku najwyższe dla Polaka wartości narodowe. Tego typu prowokacje jak atak na córkę gen. Andersa - Annę Marię Anders nazywa się eufemistycznie "zakłóceniem wystawy", a sprawców owego "zakłócenia" uwalnia od wszelkiej odpowiedzialności. Pobłażliwość dla KOD-owców ze strony kasty sędziowskiej wynika z istoty kodyzmu-trockizmu, którą jest kosmopolityzm - pogląd negujący wszelkie podziały kulturowo-polityczne i terytorialne, który to pogląd bliski jest kaście sędziowskiej zapatrzonej w Zachód. Zwolennicy kosmopolityzmu uważają za swoją ojczyznę nie kraj czy inny sformalizowany obszar, ale cały świat.
Dlatego nie może dziwić nastawienie kodowców-trockistów do Polskiego Swięta Narodowego 11 Listopada, gdzie chcą wzorem lat ubiegłych robić ruchawki, zadymy - jednym słowem - robić to do czego zostali wyszkoleni przez zagranicę - czyli siać w kraju niepokój.
W istocie kodowiec-trockista w typie Kasprzaka, chociaż ma już ponad 50 lat, to lubi o sobie myśleć jak o członku Komitetu Obrony Robotników, który siedzi w zadymionym od papierosów mieszkaniu Jacka Kurońia i układa z Adamem Michnikiem tajny plan odzyskania Polski.
Kodowiec-trockista rozsądnych nazywa gminem, ciągle psioczy i narzeka. Czego dociec nie może, na pozór docieka. Za dowody żart daje, gdy mu prawda dokucza.
Siebie tylko wysławia, a na innych mruczy. Gani to co chwalono, co ganiono - chwali. Nowoczesność uwielbia, tradycje podpala. Czyni łotry sławnymi, podli męże dawne.
Czego dzielna KODu mądrość dowodzi?, czego kodowców zgraja naucza ? - kunsztów drwienia i dokuczania. Z tego wynika, że kodowcy mają dar bawienia, a nie mają daru nauczania.
Chcesz wiedzieć więcej?
Czytaj: Przestroga dla KODu