O tym jak Kasprzak, Kuroń, Michnik i Gomułka siali niepokój

Autor: Paweł Lechowski 11/3/2018 4:12:00 PM Ilość odsłon: 5011 Kategoria: Portal

    W stulecie niepodległości Polski 11 listopada po raz kolejny ulicami Warszawy przejdzie Marsz Niepodległości.

    Na jego trasie, podobnie jak rok temu, zamierzają stanąć  trockiści o nazwie: obywatele RP. Hasłem trockistów – kodowców  jest  wprowadzanie do Polski  atmosfery permanentnego niepokoju  w myśl idei   „permanentnej rewolucji” autorstwa Lwa Trockiego. 

 Dlaczego „obywatele RP” są trockistowskimi komandosami III RP ?

    W 1957 r. Karol Modzelewski nawiązał kontakt z emisariuszem IV Międzynarodówki i przeprowadził z nim wstępne rozmowy na temat współpracy z tą międzynarodową organizacją pewnych grup w Polsce, działających w ramach organizacji partyjnych i młodzieżowych. Podczas swego pobytu we Włoszech w iatach 1961-1962 Modzelewski spotkał się z sekretarzem IV Międzynarodówki, Livio Maitanim. Od tego czasu rozpoczęły się stałe kontakty przedstawicieli grupy, która zyskała później miano „komandosów”, z trockistami. Trockistom  (nazwa pochodzi od guru Lwa Trockiego) chodziło o  permanentną rewolucję. Gomułka według trockistów miał nacjonalistyczne odchylenie i nie budował  w Polsce komunizmu, a do tego  celu  - budowy komunizmu w Polsce - zmierzali  między innymi Karol Modzelewski, Jacek Kuroń. W tej sprawie napisali nawet list do członków swojej ukochanej partii. 

    Myśl przewodnia tego elaboratu była nastepująca: „Pozbawiona własnej organizacji i własnego programu klasa robotnicza nie może odegrać w rewolucji roli przewodniej, może tylko wynieść na swych barkach do władzy siły nieproletariackie, czyli swych nowych ciemiężycieli”.  

     Kuroń i Modzelewski wystąpili z pozycji „prawdziwych marksistów”, którzy demaskują pozorny marksizm PZPR. Dużo tam mowy o interesie klasowym robotników, proletariackim pochodzeniu pracowników najemnych, rządzącej liberalnej biurokracji, demokracji robotniczej, Radach Robotniczych, milicji robotniczej, Centralnej Radzie Delegatów  i w ogóle - tak to w zwyczaju trockistów - o nieuchronności  rewolucji (pełny tekst listu).

    Na końcu obaj „prawdziwi marksiści”, czyli trockiści  piszą, że  opowiadają się „przeciw systemowi parlamentarnemu”. 

   Gomułce nie spodobało, że za jego plecami dwaj trockiści piszą list do członków PZPR i ZMS, więc obaj bohaterowie trockizmu poszli siedzieć, a jak wyszli z więzienia stali się socjaldemokratami, którzy  dalej  jako   „Komandosi” wyjeżdżali za granicę i kontaktowali się z kierownictwem IV Międzynarodówki, a zwłaszcza z takimi jego przedstawicielami, jak: G. Dobbeler, Livio Maitani, Pierre Frank i Ernest Mandel. Szkolili się też na specjalnych kursach dla trockistowskiego aktywu.

      Na początku lat siedemdziesiątych wielu „komandosów” wyłączyło się z zewnętrznej działalności politycznej. Modzelewski robił w tym czasie karierę naukową w Polskiej Akademii Nauk, inni - jak Kuroń czy Michnik - publicznie odżegnywali się od trockizmu, deklarując się tym razem jako „socjaldemokraci”

      Nie należy się tym postawom dziwić - wystarczy przypomnieć, że zasadniczy trzon KOR stanowiła grono osób, które przeszły długie, wielostopniowe przeszkolenie - od Klubu Poszukiwaczy Sprzeczności, poprzez grupy „komandosów”, którzy organizowali demonstracje w 1968 r., aż po KOR. Na tych kolejnych szczeblach wtajemniczenia umacniało się w nich poczucie wyższości wobec otoczenia.

    Jak wynika z analizy składu osobowego, dawni „komandosi” stanowili w KOR niewielki procent (ale faktycznie stali się jego głównymi przywódcami), natomiast udało im się wciągnąć do swej akcji - w charakterze wykonawców lub figurantów - osoby znane w różnych środowiskach i reprezentujące różne kierunki polityczne.

   Jeszcze przed rozpoczęciem wielkich strajków na Wybrzeżu, na Śląsku i w innych częściach Polski - przedstawianych przez propagandę Zachodu, a także opozycję antysocjalistyczną jako całkowicie spontaniczny i nie kierowany przez żaden ośrodek politycznej dyspozycji ruch „oddolny” - został zawczasu opracowany i opublikowany fachowy scenariusz, prawie dokładnie realizowany podczas wydarzeń, jakie miały miejsce w Polsce w ciągu następnych kilkunastu miesięcy. Trzeba też dodać, że trockiści nie ukrywali nawet tego, iż ich działalność zmierza do wywołania zaburzeń społecznych nie tylko w Polsce, ale również i w innych krajach systemu socjalistycznego,

 https://pl.wikipedia.org/wiki/Komandosi_(grupa_opozycyjna)

     Zorganizowane przez „komandosów”, z Kuroniem, Modzelewskim i Michnikiem na czele, rozruchy studenckie w wielu ośrodkach akademickich Polski odbywały się pod hasłami trockistowskimi.

    Ruch kodowców-trockistów jest przykładem takiego formowania się współczesnej nowej opozycji, który praktycznie zaczął się w latach sześćdziesiątych, kiedy to powstała grupa tzw. komandosów, bazująca na ideologii trockistowskiej.

     Kodowcy-trockiści  przejęli od  grupy trockistów Dajczgewanda  metody pracy. Nazwani zostali tak od niespodziewanego pojawiania się na wykładach otwartych i sesjach rocznicowych, o ile tamci nakierowali się na  Uniwersytet Warszawski i niweczyli tamtejsze  zgromadzenia przez doprowadzanie do nieprawomyślnych, według ówczesnej władzy, dyskusji politycznych, to dzisiejsi trockiści mają na celowniku  najwyższe dla Polaka wartości narodowe. Tego typu prowokacje jak atak na córkę gen. Andersa - Annę Marię Anders nazywa się eufemistycznie "zakłóceniem wystawy", a sprawców  owego "zakłócenia" uwalnia od wszelkiej  odpowiedzialności.  Pobłażliwość dla KOD-owców ze strony kasty sędziowskiej wynika z istoty kodyzmu-trockizmu, którą jest kosmopolityzm  - pogląd negujący wszelkie podziały kulturowo-polityczne i terytorialne, który to pogląd bliski jest kaście sędziowskiej zapatrzonej w Zachód. Zwolennicy kosmopolityzmu uważają za swoją ojczyznę nie kraj czy inny sformalizowany obszar, ale cały świat. 

    Dlatego nie może dziwić nastawienie kodowców-trockistów do Polskiego Swięta Narodowego 11 Listopada, gdzie chcą wzorem lat ubiegłych robić ruchawki, zadymy - jednym słowem - robić to do czego zostali wyszkoleni przez zagranicę - czyli siać w kraju  niepokój.

   W istocie kodowiec-trockista w typie Kasprzaka, chociaż ma już ponad 50 lat, to lubi o sobie myśleć jak o członku Komitetu Obrony Robotników, który siedzi w zadymionym  od papierosów mieszkaniu Jacka Kurońia i układa z Adamem Michnikiem tajny plan odzyskania Polski.     

Kodowiec-trockista rozsądnych nazywa gminem, ciągle psioczy i narzeka. Czego dociec nie może, na pozór docieka. Za dowody żart daje, gdy mu prawda dokucza.

Siebie tylko wysławia, a na innych mruczy. Gani to co chwalono, co ganiono - chwali. Nowoczesność uwielbia, tradycje podpala. Czyni łotry sławnymi, podli męże dawne.

Czego dzielna KODu mądrość dowodzi?, czego kodowców zgraja naucza ? -  kunsztów  drwienia i dokuczania. Z tego wynika, że kodowcy mają dar bawienia, a nie  mają daru nauczania. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Chcesz wiedzieć więcej? 

Czytaj: Przestroga dla KODu

Aktualności

Najnowsze

Najczęściej czytane

Terror kanarów w Toruniu  (odsłon: 14966)

 Ilość odsłon:1900257